Nic śmiesznego – subiektywny przegląd wydarzeń średnio mainstreamowych

Minął kolejny tydzień, wydarzyło się sporo, szczególnie w krajowej polityce, jednak mój wzrok najbardziej lubi spoczywać tam, gdzie żółte paski telewizji informacyjnej nie docierają…

Na początek moje ad vocem do obserwacji Piotra Gumulca na temat fatalnie zrealizowanej akcji #StopPrzemocyChallenge z udziałem polskich celebrytów. Guma! Totalnie zgadzam się, że to zło-zła i ocieplanie wizerunku agresorów domowych! Na szczęście okazuje się, że w szczytnym celu można porządnie zorganizować obecnie nie tylko #hot16challenge2, ale również inne działania wymagające społecznej atencji. No i że środowisko stand-upowe potrafi dobrze występować nie tylko w klubach – też cieszy. I tak dla Fundacji Atalaya, która tworzy bezpieczne przestrzenie do realizacji potrzeb rozwojowych młodzieży opuszczającej domy dziecka, polscy soliści nagrali kampanię zachęcającą do społecznej zbiórki na doposażenie pięciu mieszkań dla dziesięciu usamodzielniających się młodych dorosłych.

Na ekranie prawdziwe gwiazdy polskiego stand-upu: Abelard Giza, Lotek, Kacper Ruciński, van Bendler, Chałupka, Szumowski, Rutkowski, Banaś, Karol Modzelewski, którzy pokazują „alternatywny świat”… ale moim zdaniem tylko na początku filmu. Po chwili wchodzi twarda realita. Narracja fajna, nieprzegięta, poprzetykana elementami humoru. Jednak karny smutas dla mejkapistki_ty! Panowie mają taką tapetę na twarzy, że spokojnie mogliby nią obdzielić ściany w mieszkaniach, których ten spot dotyczy.


My Polacy jesteśmy tacy…
… czepialscy! Aż trudno w to uwierzyć, ale niejaka Reduta Dobrego Imienia sprawdziła, w jaki sposób nasz kraj przedstawiany jest w popularnych produkcjach, w związku z czym obejrzeli ponad 500 filmów fabularnych na platformach typu Netflix, HBO GO i wynotowali, kto zniesławia Polskę na cały świat…. Zrobili nawet „raport ekspercki”! Wiem, że to objaw niedojrzałości i nieładnie się śmiać z nazwisk, ale czy to przypadek, że prezes Reduty nazywa się Maciej Świrski? Nawet ASZdziennik by tego nie wymyślił!

Kiedy branża śpi budzą się demony

Polskie środowisko artystyczne zawrzało na wieść o tym, że Jan Pietrzak Entertainment zaprasza na koncert z cyklu Zwycięski rok 20 w sobotę 6 czerwca na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego! O co tyle krzyku? Ano o ten zamek, czyli Centrum Sztuki Współczesnej. Jedna z najważniejszych instytucji kultury w Polsce, barometr ambicji, miejsce tworzenia wydawnictw, rezydencji artystycznych, wystaw, performansów, projekcji filmowych, warsztatów edukacyjnych i seminariów, zaprasza na koncert patriotyczny o nielicującym z rzeczywistością tytule „Zwycięski rok 20”. To dopiero alternatywna rzeczywistość! W sumie czemu się dziwić, skoro nowy dyrektor CSW, Piotr Bernatowicz, jest znanym propagatorem tzw. „sztuki smoleńskiej”? Nie pociesza nawet fakt, że 19 czerwca zostanie tam otwarta wystawa Żarty żartami prezentująca szeroki przekrój prac artystów z całego świata oraz to jak humor zmieniał się na przestrzeni ostatnich dekad. No bo przecież widać gołym okiem, że zmienił się strasznie.

Jan Pietrzak w Opolu, 2017 r.
fot. Roman Rogalski / Agencja Gazeta

Ale kosmos!

Co tam SpaceX – sukces misji koncernu Elona Muska, zameldowanie się Starlinków na orbicie, historyczne osiągnięcie rakiety Falcon 9?! Zdjęcia Polaków zakwalifikowały się do finału konkursu Portrait of Humanity i zostaną transmitowane w przestrzeń kosmiczną!!! Tak, dobrze czytasz, dwieście finałowych prac – w tym czterech autorów z Polski – zostanie zaprezentowanych na orbicie poprzez ekran z przymocowaną kamerką sferyczną, gdzie galeria fotografii będzie transmitowana w formie kodu binarnego w bezkres wszechświata… To teraz usiądź i rozszyfruj tę naszą-ludzką wiadomość do obcej cywilizacji🤔

Matejko po wsze czasy!

W 1872 roku w pracowni mistrza Jana powstał Portret prof. Karola Gilewskiego, który zaginął w 1915 roku na prawie sto lat! Aż tu nagle, dosłownie przed kilkoma dniami, podczas aukcji w warszawskim domu aukcyjnym padł rekord. Odnaleziony „Portret” autorstwa Jana Matejki stał się najdroższym obrazem sprzedanym podczas licytacji w historii polskiego rynku! Prywatny kolekcjoner nabył go za – bagatela – niespełna 7 milionów złotych. Ale to nie koniec mojej opowieści. W tej historii, gdzieś na dnie, jest ukryty morał. Obraz powstał na zamówienie wdowy po profesorze. Bowiem Gilewski był wybitnym lekarzem, co jednak nie uchroniło go przed przedwczesną śmiercią w wieku 39 lat. Zmarł na dur plamisty, którym zaraził się od jednego z pacjentów. Dlatego… dbajmy o higienę, bo światem rządzą pandemie!

Stańczyk (obraz Jana Matejki) – Wikipedia, wolna encyklopedia
Jan Matejko „Stańczyk”, Muzeum Narodowe w Warszawie